Moi drodzy, przez dłuższy czas wahałam się czy napisać o tym post, czy też nie. Postanowiłam przerwać milczenie i jednak dodać tego typu notkę, bo być może pomogę w ten sposób wszystkim tym, których przebieg tej choroby interesuje.
Byłam chora na koronawirusa: objawy, przebieg choroby i moja opinia
Zachorowałam dwa miesiące temu. Jestem młodą i zdrową kobietą, nie posiadam chorób współistniejących, więc przebieg choroby w moim przypadku był względnie łagodny. Zaczęło się od tego, iż w pracy okazało się, że mam podwyższoną temperaturę (37 stopni z hakiem). Nikt sobie z tego nic nie robił, ponieważ (jak w większości miejsc pracy) pomiary wykonywano termometrem elektronicznym. Wszystkie te miejsca pracy są wyposażone w najtańsze możliwe termometry, dlatego często "temperatura" wychodzi nawet tym, którzy tak naprawdę jej nie mają.
Efekt jest taki, że nawet przy 37 stopniach nikt się tym nie przejął, bo przecież "wszystkim wychodzi gorączka". Uczulam Was na to, bo prawdopodobnie w pracy macie mierzoną gorączkę w dokładnie taki sam sposób. Kiepskie termometry, więc nikt w te pomiary nie wierzy i wszystko jest po staremu.
Taka temperatura utrzymywała się w moim przypadku przez kilka następnych dni. Wszyscy, którzy ją mierzyli razem ze mną również mieli podwyższoną temperaturę, więc pracowaliśmy tak, jak dotychczas. Coś mnie podkusiło, by zrobić sobie test. Oczywiście koledzy mi to odradzali, ponieważ swoją temperaturę sprawdzali także w domach i okazywało się, że termometr elektroniczny kłamał.
Niemniej jednak postanowiłam przekonać się o tym osobiście. Pojechałam do innego miasta, bo u nas testów na koronawirusa się nie robi. Osoby bez samochodu mogą mieć problem, by dostać się gdziekolwiek tak, by po drodze nie zarazić wszystkich innych np. w autobusie czy w pociągu. To nie jest tak, że testy robi się wszędzie - czasami trzeba naprawdę się natrudzić, by taki test został rzeczywiście wykonany, bo mniejsze miejscowości/miasta podlegają większym - takim, w których te testy się wykonuje.
Test wyszedł negatywny. Gorączka utrzymywała się w dalszym ciągu, a ja leczyłam się domowymi sposobami. Udało mi się zrobić kolejny test i dopiero wtedy wynik okazał się pozytywny. Pamiętałam o swoim znajomym, który trzy razy z rzędu miał wynik negatywny, a następnie umarł - wpisano wtedy "zapalenie płuc", choć miał ogromne duszności i tak naprawdę nie wiadomo było, co mu dolega. Nie będę wnikała w temat i wystawiała opinii, ponieważ nie mam na ten temat wystarczającej liczby informacji. Być może rzeczywiście było to zapalenie płuc.
W każdym razie, dzięki temu byłam sceptyczna, bo założyłam, że test może się mylić. Najwyraźniej zdarza się, że tak też jest.
Innych objawów nie miałam - tylko i wyłącznie podwyższona temperatura. Delikatna słabość mięśni, żadnych boleści, duszności i tym podobnych. Sądzę, że zdrowi ludzie przechodzą tę chorobę dość łagodnie - chyba, że cierpią oni na choroby, o których nie wiedzą. Dla mnie koronawirus nie był niczym strasznym. Czułam się tak, jak w przypadku przeziębienia, a raczej tej fazy, kiedy "coś nas pobiera" i robimy sobie gorącą herbatę z cytryną.
Po dwóch tygodniach byłam już w pełni sił, jednak musiałam czekać na wyniki kolejnego testu, by móc powiedzieć o sobie: "jestem zdrowa" - takie są procedury. Nie jestem w stanie wypowiadać się na temat tych osób, które koronawirusa przechodzą ciężej niż ja - moje objawy były takie, a nie inne. Nie mogę powiedzieć, że było ciężko. Wciąż pisałam posty, wciąż normalnie funkcjonowałam i nie było wcale tak, że leżałam w łóżku, by się wykurować. Obejrzałam w tym czasie mnóstwo filmów i seriali - w gruncie rzeczy ta choroba nie wpłynęła nawet na mój nastrój czy psychiczne samopoczucie.
Powiem tak, jeśli jesteście zdrowi, to nie musicie się bać aż tak bardzo - da się to przeżyć. Pamiętajcie jednak o osobach, które możecie narazić, jeśli zachorujecie. Termometry nie są niezawodne, testy nie są niezawodne, a dostęp do nich w niektórych miasteczkach nie jest aż tak powszechny, jak mogłoby się wydawać. Bądźcie ostrożni - jeśli nie ze względu na siebie, to ze względu na innych.
Postanowiłam opisać przebieg swojej choroby, byście wiedzieli o niej trochę więcej, natomiast mam nadzieję, że część z Was wyczuli ten post odrobinę bardziej. Mam nadzieję, że pozostała część nie będzie od razu zakładać najgorszego - przebieg koronawirusa może, ale wcale nie musi być męczarnią. Wszystko zależy od kondycji Waszego organizmu, więc jeśli jesteście zdrowi, to jedzcie zdrowo, dbajcie o odporność i dystans społeczny.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, to służę pomocą - chętnie na nie odpowiem.
Trzymajcie się ciepło i bądźcie bezpieczni!
Komentarze
Prześlij komentarz